środa, 11 lutego 2015

Życie w Niemczech mlekiem i miodem płynące

   Kolejne dni minęły szybko. Za szybko. Dużo się działo, ale myślę, że zdjęcia wyrażą, co trzeba. Sobota w aquaparku Sachsen Therm:







   Niedziela na wsi, gdzie Nico spędził swoje dzieciństwo, a my tym razem spędziliśmy miło czas z napotkanymi dzikimi końmi:














Na prawdę, bardzo miło spędziliśmy czas z końmi... :)

   W poniedziałek, zgodnie z planem, pojechaliśmy na cały dzień do Berlina. To, co trzeba, zobaczyliśmy: słynna Wieża Telewizyjna, słynniejsza Brama Brandenburska, Hauptbahnhof (dworzec główny), cały oszklony, z widokiem na Reichstag z siedzibą Bundestagu (izba parlamentu Niemiec), no i Bundeskanzleramt - Urząd Kanclerza Federalnego Niemiec, a prościej mówiąc - urzęduje tu (chyba jeszcze słynniejsza od Bramy Brandenburskiej) kanclerz Angela Merkel. Nie doszliśmy tylko do miejsc, związanych z podziałem Niemiec na NRD i RFN, oraz Berlina na Wschodni i Zachodni, ale to nie umknie przy innej okazji. Kolejny raz miałem to fajne uczucie, kiedy zwiedzam i oglądam miejsca i obiekty, o których uczyłem się na ostatnich lekcjach geografii turystycznej. Kocham ten kierunek! :)
Resztę dnia w Berlinie spędziliśmy prawilnie, w McDonaldzie.


Pierwsze foty po wyjściu z autobusu uderzyły w słynną wieżę TV :))







Ampelmännchen - te ludziki-sygnalizatory stały się jednym z symboli wschodnich Niemiec (byłego NRD)

Z Marylin

Brama Brandenburska :)





Selfie też musi być :D





Trabi Safari po Berlinie :)
Wieżę widać wszędzie :)


Dworzec główny (Hauptbahnhof) w Berlinie

Reichstag - siedziba Bundestagu






Bundeskanzleramt - czyli Urząd Kanclerza Federalnego Niemiec,
prościej mówiąc - Angela Merkel tu urzęduje :)



I jeszcze raz wieża TV, tym razem nocą :)

   Kolejne dni - spędzone całkiem normalnie: częsty pobyt w mojej (już) ulubionej kawiarni Ludwig na dworcu głównym w Lipsku (przy okazji, jest to największy dworzec kolejowy w Europie, gdzie mieści się 3-poziomowe centrum handlowe, z 2 McDonaldami, KFC, Burger Kingiem, i całą rzeszą... znaczy się masą znanych sieciówek, kawiarni itd.). Kupiłem trochę pamiątek i moich ulubionych niemieckich słodyczy oczywiście, no bo jak inaczej... :D
  Lipsk jest pięknym miastem, takim typowo studenckim, i walory turystyczne ma fajne, i o rozrywkę łatwo. Gdy byłem tu pierwszy raz, spodobało mi się bardzo. Powiedziałem sobie, że na pewno tu wrócę. Tym razem też mówię, przybędę tu jeszcze nieraz. Niewiele podróżowałem jeszcze po miastach Europy, ale Leipzig ma w sobie COŚ. Dlatego kolejny raz byłem w tych samych miejscach, w których byłem w ubiegłym roku z projektu Comenius i jeszcze do nich wrócę :).

Daję kilka fotek z Lipska, ale niektóre robiłem w marcu ubiegłego roku, podczas Comeniusa, ponieważ wtedy więcej widzieliśmy, a chcę pokazać, jaki urok ma to miasto.


Dworzec główny w Lipsku (największy w Europie) z centrum handlowym w środku









Nowoczesny budynek uniwersytetu









Völkerschlachtdenkmal - Pomnik Bitwy Narodów






Jeszcze kilka fotek z najwspanialszego ZOO, w jakim byłem, gdzie pod dachem kryje się mini-dżungla, gdzie temperatura w ciągu całego roku wynosi ponad 30 stopni Celsjusza, a wysoką wilgotność czuje się doskonale.











   Mimo, że jako tako znam niemiecki, to po kilku dniach byłem zmęczony tym językiem. Nie tak jak podczas Comeniusa, że codziennie spotykaliśmy się My - Polacy. Tym razem byłem sam. Dlatego po kilku dniach, gdy w tramwaju zauważyłem kobietę z dzieckiem, rozmawiających po polsku(!), miałem ochotę dosłownie wyskoczyć z tekstem w stylu "Dzień dobry, ale fajnie, w końcu ktoś z Polski! A mieszka tu Pani? Ja na feriach jestem, a jak tam u Pani?" itp.. ;))
   Będąc w Niemczech chyba zbyt łatwo ulegałem wszelkim "luksusom" (w moim mniemaniu były to luksusy, gdyby tak porównać ten tydzień do innych moich podróży i raczej dusigroszowego życia). Dlatego z czasem w moim portfelu zaczął występować niedobór gotówki, a w głowie obawa, czy w ogóle uda mi się zachować parę euro.
   Tak minął jakoś tydzień w Niemczech, całkiem wspaniale :)