wtorek, 29 lipca 2014

Pierwszy etap podróży - Wrocław.

Na Świebodzkim w dzień targowy...

 Jesteśmy :). Bez większych niespodzianek dojechaliśmy do Wrocławia, nawet przed planowanym czasem.

 W niedzielę byłem z ciocią na starym Dworcu Świebodzkim, gdzie obecnie znajduje się rynek. Spore targowisko, gdzie można znaleźć niemalże wszystko. Od produktów spożywczych, budek z ciepłym fast-foodem i zimną lemoniadą, czy prawdziwego swojskiego jedzenia, przez wszelkie części garderoby, tej droższej z Polski i tej tańszej, sprowadzanej np. z Turcji, przez zestawy dla sportowców, dla wędkarzy, mechaników, dla malarzy, czy kucharzy. Przez obrazy, rzeźby, wszelkie rzeczy "ze strychu", dywany, sprzęty elektryczne i elektroniczne, aż po rowery, części samochodowe i meble.

 30 stopni w cieniu, ale o cień niełatwo. Tłumy ludzi, jak to w niedzielę na Świebodzkim. A ja przedzieram się przez wszystkie alejki w poszukiwaniu sandałów, oraz kapelusza na moją dalszą podróż.

 Z jednej strony Turek, krzyczący donośnym głosem wyuczoną formułkę: „Promocjaa! Majteczkii, po 2 złotee!”. Z drugiej strony Turczynka, przekrzykująca Turka jeszcze donośniejszym głosem: „Super okazjaa! Majtki w urlopowej cenie, prawie za darmooo! Wybieramyyy!!”.
No cóż, można wybaczyć, przecież nie wiedzieli czego szukam.

 Po półgodzinie na organizm zaczął oddziaływać mocny upał i zmęczenie. Powodowało to stanie i nieruszanie się w cieniu budki z frytkami.

 Znalazłem w końcu to, czego szukałem - dobre i w miarę tanie sandały, oraz kapelusz słomiany. Znalazłem też to, czego nie szukałem. Czyli "Mega okazja! - 2 koszulki w cenie 15 złotych!". Przyjmuję tę ofertę.

 Sandały założyłem pierwszy raz od naprawdę wielu lat. I jestem zadowolony z tego zakupu - to idealne buty na lato, z pewnością na taką podróż też :D

  Zostało zrobić jeszcze ostatnie zakupy przed wyjazdem, który planuję w ciągu najbliższych paru dni.



Gdzieś między Warszawą, a Wrocławiem.
 A już niedługo wkraczam do tej prawdziwej - Republiki Czeskiej! :-)




Na Świebodzkim w nowym nabytku 😀